Jak banderowiec z akowcem film razem oglądali



Wreszcie i na mnie przyszła kryska. 7 kwietnia 1954 roku „Zenon” wyznaczył mi oraz „Dyrowi” spotkanie w Gdyni. Jechaliśmy tam z Miszewa. Spotkaliśmy się, pogadaliśmy, „Zenon” powiedział, że pojedziemy do Gdańska. Był z nim „Bajda”. W Gdańsku poszliśmy razem na bazar, a stamtąd na dworzec.
Po krótkiej rozmowie „Zenon” i „Bajda” odeszli. Zaraz po ich odejściu coś sobie przypomniałem i chciałem ich dogonić, ale już ich nie było. Któryś z nas poszedł kupić bilet, a potem skierowaliśmy się na peron. Już mieliśmy zejść do przejścia podziemnego, gdy ze wszystkich stron rzucili się na nas tajniacy. Nie mogliśmy zrobić żadnego ruchu. Już trzymali nas za ręce i twarze. Zobaczyłem z boku sokistę, który chciał nam pomóc, ale szybko podsunęli mu pod nos legitymację. Zaprowadzili nas do samochodów i powieźli na UB.
[…]
- Podpiszcie, - powiedział.
- Nie podpiszę. To wszystko nieprawda, – odpowiedziałem.
- Ty bandyto, ty skurwysynu, banderowcu, – wyskoczył zza stołu i chwycił ciężkie krzesło. – Podpisuj!
Jednak tylko podniósł krzesło w górę, nie uderzył. Podczas śledztwa nie uderzono mnie ani razu.
[…]
Wyroki były takie: Kamiński, Łychołat i ja – kara śmierci; Bojczuk i Ptasznik – dożywocie; Nyz i Cwiak – 15 lat. Potem sąd zamienił karę śmierci na dożywocie, ale wyrok na Kamińskiego utrzymano. Po kilku dniach znowu dowiedzieliśmy się, że dalej mamy karę śmierci, widocznie ktoś w Sądzie Najwyższym nie zgodził się na złagodzenie wyroku. Przyszła jednak amnestia i karę obniżono nam do 15 lat więzienia.
[…]
Siedziałem z początku na Rakowieckiej, potem w Sieradzu, następnie po dwóch tygodniach powieźli mnie do Wronek, ale w drodze wybuchł bunt więźniów i pociąg zawrócono do Sieradza. Stamtąd znowu trafiłem do Wronek.
Podczas odsiadki wzięli mnie na świadka w procesie „Lubomira”, który był sądzony w Olsztynie. Z Olsztyna powieziono mnie do Warszawy, a stamtąd do Strzelec Opolskich. Tam pokazali nam film „Ogniomistrz Kaleń”. Polscy więźniowie wiedzieli, kto jest Ukraińcem. Na filmie byliśmy razem z Polakami. Przyszło mi do głowy, że może rzucą się na nas, bo przecież po to ten film został zrobiony. Ale wszyscy siedzieli spokojnie.
Potem, gdy poszedłem do strzyżenia, spotkałem się ze Stachem Bednarczykiem. On był w 27 Wołyńskiej Dywizji AK na Wołyniu. Gdy mnie zobaczył, powiedział:
- Widzisz, jak mordowaliście?! Widziałem na Wołyniu porozbijane głowy małych dzieci!
- Ty idioto, - odpowiedziałem mu ze złością, - a Zawadka? Terka? To też widziałeś?
- Polacy tego nie zrobili!
- Głupi jesteś. A kto to zrobił?
Nie odpowiedział nic. „Ogniomistrz Kaleń” nie doprowadził do żadnych bójek między więźniami. W Strzelcach przesiedziałem do końca wyroku. W więzieniu spędziłem czas od kwietnia 1954 do 17 czerwca 1966.

Są to fragmenty wspomnień Petro Hojsana, żołnierza SB OUN, który po akcji „Wisła”, gdy już nie było ukraińskiej ludności, przeszedł, jak i wielu innych, z Bieszczadów przez Czechosłowację i Austrię do Bawarii, a w roku 1950 również pieszo przez Czechosłowację wrócił do Polski, by kontynuować walkę, już w innej formie. Jako kurier z powodzeniem przeszedł granicę polsko-ukraińską, nawiązał kontakt z walczącymi tam ludźmi i szczęśliwie powrócił do Polski. Był jednym spośród prawie 200 nacjonalistów, którzy w latach 50-tych padli w Polsce ofiarą prowokacji „Zenona”. To temat na osobną, dużą opowieść. Pojmany w roku 1954, w miejscu, przez które przechodziłem tysiące razy, co też podziałało na moją wyobraźnię i zwiększyło moje zainteresowanie tą postacią.

Czy Stach Bednarczyk był żołnierzem 27 WDP AK?
Intrygujące jest zakończenie, które przetłumaczyłem tutaj w całości - seans filmowy dla polskich i ukraińskich więźniów oraz postać Stacha Bednarczyka. Kim był Stanisław Bednarczyk? Czy rzeczywiście widział Wołyńską Tragedię? Kto walczył na Wołyniu, ten niewątpliwie mógł widzieć pomordowane dzieci - i polskie, i ukraińskie. Ale czy on tam był? Tu właśnie mam wątpliwości.
W polskiej historii można odnaleźć wielu Stanisławów Bednarczyków, ale nie zdołałem znaleźć najmniejszego śladu po Stanisławie Bednarczyku z 27 Wołyńskiej Dywizji AK. Stanisław Bednarczyk, ani żaden inny człowiek o tym nazwisku a innym imieniu, nie figuruje w spisie żołnierzy 27 WDPAK. Czy w ogóle człowiek, który siedział w więzieniu razem z Petro Hojsanem był żołnierzem z Wołynia? Jak dotychczas nie znalazłem najmniejszego śladu…
Stanisławów Bednarczyków, związanych z podziemiem jest sporo. Jeszcze więcej ludzi o tym imieniu i nazwisku można znaleźć po przeciwnej stronie. Na przykład Stanisław Bednarczyk z WUBP we Wrocławiu. Wszędzie można znaleźć ludzi o tym imieniu i nazwisku, ale nie w 27 WDPAK. Było wielu funkcjonariuszy ORMO, MO, UB, ale oni ze zrozumiałych względów są wykluczeni...
  • Stanisław Bednarczyk urodzony w roku 1916 – powstaniec warszawski – 28. Dywizja Piechoty AK im. Stefana Okrzei - 15. pułk piechoty AK "Wilków". Trafił do niewoli.
  • Stanisław Bednarczyk „Hrabia” 1930-1983 – powstaniec warszawski.
  • Stanisław Bednarczyk urodzony w roku 1915 – członek Zjednoczenia Polskich Uchodźców w Niemczech.
  • Stanisław Bednarczyk - członek lub sympatyk Krajowej Policji Bezpieczeństwa, organizacji niepodległościowej na Pomorzu Środkowym i częściowo Gdańskim, powstałej w 1950 roku.
  • Stanisław Bednarczyk, ur. 29.VIII.1922r. w Porębie Średniej, pow. Wyszków w rodzinie rolnika, robotnik leśny zatrudniony w gajówce w Mękalinach. Żołnierz AK. Zginął z rąk Niemców w tejże gajówce 25 grudnia 1943 roku.
  • Stanisław Bednarczyk „Hulajnoga”- z oddziału „Uskoka”. Zwolniony z oddziału w 1947.
  • Stanisław Bednarczyk, brat Aleksandra i Władysława, aresztowany przez NKWD w październiku 1944 roku i wywieziony do Ostaszkowa.
Wymienieni powyżej też są raczej wykluczeni. Pozostaje jeszcze jeden:
Stanisław Bednarczyk. Żołnierz oddziału Jana Turzynieckiego „Mogiłki”. Ranny w walce z KBW i aresztowany 30 IX 1952 r. we wsi Przewodów, pow. Tomaszów Lubelski. Skazany na karę śmierci zamienioną na dożywotnie pozbawienie wolności.
Przypuszczam, że Stach Bednarczyk, opisany przez Hojsana, to właśnie Stanisław Bednarczyk z oddziału „Mogiłki”, ranny i aresztowany we wrześniu 1952 roku. Czy miał coś wspólnego z Wołyniem? Chyba nie, ale w ogóle z konfliktem polsko-ukraińskim prawdopodobnie tak.
Oddział „Mogiłki” uczestniczył w walkach z Ukraińcami. Uczestniczył w zdobyciu Sahrynia, gdzie doszło do rzezi ukraińskiej ludności cywilnej na dużą skalę.
Przy założeniu, że Petro Hojsan nie wymyślił sobie Stanisława Bednarczyka, przy założeniu, że nie zmienił mu w swoich wspomnieniach nazwiska, przy założeniu, że pisze prawdę, trzeba uznać za prawdopodobne, że mamy do czynienia ze zjawiskiem przedstawiania opowieści zasłyszanych jako tego, co widziało się na własne oczy.
Jeżeli Stanisław Bednarczyk widział pomordowane dzieci, to nie na Wołyniu, ale po polskiej stronie dzisiejszej granicy. I to niekoniecznie polskie dzieci.
TO TYLKO HIPOTEZA.
Aby ją obalić, trzeba znaleźć Stanisława Bednarczyka w 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Ja nie znalazłem, ale może kto inny trafił na ślad kogoś, kto nazywał się Stanisław Bednarczyk, kto służył w 27 WDP AK i kto potem otrzymał wyrok wieloletniego więzienia.
Zapraszam do współpracy historyków i miłośników historii. Jeżeli ktokolwiek wie coś o Stanisławie Bednarczyku z 27 WDP AK… Czy taka osoba istniała?
Dlaczego to takie ważne? To ważne, bo prawda historyczna to mozaika złożona z setek tysięcy drobnych kostek, a Stanisław Bednarczyk jest właśnie jedną z nich.
Paweł Bohdanowicz

Коментарі