"Wróg numer 1"
Przyczyną, dla której poczułem się zmuszony jeszcze raz zabrać głos w dyskusji, jest zacytowany poniżej wpis pana Piotra Kościńskiego. Jednak nie do tego pana się zwracam, a do wszystkich obserwatorów dyskusji.
Wyjaśnię, Szanowni Państwo, na czym polegają manipulacje i kłamstwa pana Kościńskiego. Zrobię to na przykładzie twierdzeń zawartych w jego w całości zaprezentowanego poniżej komentarza.
W pełni odpowiadam za swoje słowa. Świadomie używam słowa KŁAMSTWA – jestem bowiem przekonany, że ten pan stawia fałszywe tezy świadomie.
Facebook - Piotr Koscinski do Yaryna Matvijiv:
Cytuję kluczowy fragment z wpisu:
Jeśli przyjrzeć się postaci Bandery, choćby oglądając muzeum w Starym Uhryniowie, to też widać, że do 1945 r. wrogiem nr 1 była dla niego Polska. Dopiero potem stał się nim ZSRR.
Pan Kościński niewątpliwie ma prawo do własnych odczuć, gdy zwiedza muzeum w Starym Uhryniowie, ale lepiej chyba czerpać wiedzę bezpośrednio z dokumentów, zamiast robić to za pośrednictwem takiego medium jak pan Kościński.
Jaki dokument z tamtych czasów bezpośrednio związany ze Stepanem Banderą, jaki dokument, wyrażający jego poglądy na Polskę i Moskwę w tych właśnie kwestiach będzie najlepszy do tego, żeby sprawdzić, ile prawdy jest w powyższym cytacie?
Na pewno byłyby to pamiętniki Bandery z okresu 1941-45, takiego dokumentu jednak nie ma. Dla mnie osobiście najlepszym dokumentem będzie zawsze (chyba że dowiem się o istnieniu pamiętników z tych lat) dokument zatytułowany:
Na stronie siódmej dokumentu (decyzje programowe) pojawiają się punkty wyjaśniające, o co walczy OUN-B (frakcja banderowska oficjalnie nazywała się inaczej, ale dla uproszczenia przekazu tak będę ich nazywać).
Pierwsze sześć punktów mówi o ładzie polityczno-społecznym, jaki Bandera i jego zwolennicy chcieliby widzieć w Niepodległej Ukrainie – mówi, jaka ma być ta Niepodległa Ukraina poza tym, że ma być niepodległa.
Przypominam jeszcze raz wypowiedź pana Kościńskiego:
Jeśli przyjrzeć się postaci Bandery, choćby oglądając muzeum w Starym Uhryniowie, to też widać, że do 1945 r. wrogiem nr 1 była dla niego Polska. Dopiero potem stał się nim ZSRR.
W dalszej części dokumentu mamy najważniejsze kwestie, jednoznacznie wyjaśniające nam, kto jest wrogiem numer jeden dla Stepana Bandery w roku 1941. Decyzje polityczne:
I dopiero w jednym jedynym punkcie 16 jest wzmianka o Polsce:
Przekład tych słów:
OUN prowadzi walkę przeciw tym polskim siłom, które dążą do ponownej okupacji ukraińskiej ziemi. Likwidacja antyukraińskich akcji ze strony Polaków jest warunkiem unormowania stosunków między narodem polskim i narodem ukraińskim.
Przypominam wypowiedź pana Kościńskiego:
Jeśli przyjrzeć się postaci Bandery, choćby oglądając muzeum w Starym Uhryniowie, to też widać, że do 1945 r. wrogiem nr 1 była dla niego Polska. Dopiero potem stał się nim ZSRR.
czy te słowa i cały dokument, to również dowód na to, że Bandera uważał Polskę za wroga numer 1? Czy może przeciwnie - widział możliwość porozumienia z Polakami, ale wymagał od Polski, żeby zrezygnowała ze swoich pretensji terytorialnych wobec Ukrainy?
Dalej w wypowiedzi pana Kościńskiego pojawia się taki fragment:
A ja bym wolał żebyśmy razem dowiedzieli się coś więcej o walkach ponad 100 tysięcy Ukraińców w Wojsku Polskim - przeciwko Niemcom w 1939 r. I żebyśmy razem dowiedzieli się coś więcej o UNDO i Wasylu Mudrym, kompletnie na Ukrainie (i w Polsce też) zapomnianym. Bo we wspólnej historii było coś więcej niż OUN/UPA i Wołyń.
„Zapomniany” w Polsce i w Ukrainie Wasyl Mudry?
Nie, nie jest zapomniany. Szuchewycz i Bandera są w
Ukrainie symbolami największej ofiarności i największej determinacji w walce o
Niepodległość. Symbolizują niezłomność i ofiarę życia, złożoną w walce. Ciągłe
polskie ataki i pretensje do Bandery czy Szuchewycza także skłaniają Ukraińców
do upamiętniania właśnie ich. Choć te ataki nie są najważniejszą przyczyną, ale
one właśnie odsuwają w cień na przykład Symona Petlurę, który był bardzo
szanowany przez Banderowców w latach czterdziestych czy pięćdziesiątych XX
wieku, a dziś skutkiem nieodpowiedzialnych (wręcz wrogich) działań strony
polskiej staje się dla niektórych Ukraińców symbolem nadmiernej uległości wobec
Polski albo nawet symbolem zdrady. Ani Wasyl Mudry nie jest zapomniany, ani
inni nie są zapomniani...
Jednak ambasador Polski robi, co może, żeby podsycić antagonizmy. Gdy w dużym mieście albo w maleńkiej mieścinie zbiera się jakaś grupa i dla zademonstrowania swojego patriotyzmu organizuje uroczystość dla upamiętnienia UPA, Szuchewycza czy Bandery, to jest to po prostu wyraz godności narodowej, ale również coraz częściej reakcja na nieodpowiedzialne i zdecydowanie szkodliwe działania ze strony polskich władz( a wcześniej Moskwy).
To, że jakiś ambasador (albo jakiś dziennikarz) ma własne wyobrażenia o Szuchewyczu, to jest przede wszystkim problem tego ambasadora, a nie Szuchewycza, ani tych, którzy Szuchewycza szanują. Jednak działania takiego ambasadora prowokują reakcję i koło się zamyka. Nawiasem mówiąc, właśnie po tym, jak Szuchewycz został naczelnym dowódcą UPA, liczba polskich ofiar na Wołyniu spadła niemal do zera. Choć UPA nigdy nie była największą siłą zbrojną na Wołyniu, ani „jedynym rozgrywającym”, to jednak próby opanowania sytuacji przez ukraińskich nacjonalistów zostały odnotowane nawet w polskich dokumentach, nie tylko w ukraińskich. I były to próby w dużym stopniu skuteczne.
Wasyl Mudry jest pamiętany. Pamiętamy doskonale o tym, że to właśnie on został wiceprzewodniczącym Ukraińskiej Głównej Rady Wyzwoleńczej – czyli ciała, które powstało z inicjatywy wyższego kierownictwa OUN-B, z Romanem Szuchewyczem na czele, który sam objął stanowisko sekretarza tejże Rady.
Pamiętamy też, ze Wasyl Mudry był także sekretarzem (razem ze stryjem Romana Szuchewycza – Stepanem) Ukraińskiego Komitetu Narodowego. To właśnie ten komitet ustami Jarosława Stećki ogłaszał Akt odnowienia Państwa Ukraińskiego 30 czerwca 1941 roku we Lwowie i właśnie ten komitet powołał ukraiński rząd na czele z Jarosławem Stećką.
Czy to właśnie o tych sprawach chciałby dowiedzieć się
pan Kościński?
W naszej wspólnej historii było coś więcej niż OUN, UPA i Wołyń. Tu mimochodem można przypomnieć, że „Wołyń” to także AK oraz, a właściwie przede wszystkim sowieci, działający pod ścisłym kierownictwem NKWD z Sudopłatowem ma czele. Sowieci, którzy wrośli w AK, jak najbardziej złośliwy nowotwór, ale którzy infiltrowali również UPA i którzy nierzadko UPA udawali.
Prawda! W naszej wspólnej historii było coś więcej niż
OUN, UPA i Wołyń. Była Bereza Kartuzka , było zniszczenie państwa ukraińskiego,
była zdrada w Rydze, były pacyfikacje ukraińskich wiosek w latach
trzydziestych, były barbarzyńskie akcje niszczenia ukraińskich cerkwi (nie
tylko w 1938 roku). Była akcja „Łom”, była Przełęcz Werecka, był NSZ, była
Akcja Wisła itp., itd. W tym miejscu każdy może dopisać wiele innych krzywd, o
których pamięta lub o których wie. Każdy Polak i każdy Ukrainiec.
...................................................................................................................................
....................................................................................................................................
....................................................................................................................................
....................................................................................................................................
.....................................................................................................................................
Były też
wspólne zwycięstwa, z Hrubieszowem na czele, który był z pozoru małym, a w
rzeczywistości największym wspólnym zwycięstwem, bo był zwycięstwem nad
moskiewską dywersją, podsycającą do dnia dzisiejszego konflikt
polsko-ukraiński.
Pan Kościński chciałby się „czegoś razem dowiedzieć”?
Bardzo by mnie cieszyły te chęci, gdyby były szczere. Jeżeli pan Kościński przypadkiem przeczyta ten tekst, to może dowie się czegoś o Banderze, a może nawet, jeżeli przeczyta tekst do końca, dowie się czegoś o Wasylu Mudrym, na czym ponoć tak bardzo mu zależy. Na razie z jego wypowiedzi wynika, że zależy mu nie tyle na wiedzy, co raczej na krzewieniu w Polsce moskiewskiej wiary, bo tak należy nazwać poglądy na Wołyń, na działalność Szuchewycza czy Bandery, wyrażane przez pana Kościńskiego.
Fałszywe twierdzenie, że dla Bandery „do 1945 r. wrogiem nr 1
była Polska. Dopiero potem stał się nim ZSRR” jest tego najlepszym dowodem!
Jan
Dobrodziej
Dla poszukujących prawdy, do ściągnięcia w całości:
„Postanowienia II Zboru OUN w Krakowie”
Коментарі
Дописати коментар