Kolejny „wianuszek dzieci” - perfidia czy głupota Doktor Lucy?

 „Najpierw zawładnij emocjami tego, którym chcesz manipulować. Niech z całego serca pragnie, żeby kłamstwo, które mu podsuwasz, było prawdą.”

Na zdjęciu doktor Lucyna Kulińska czyli „Isakowicz z warkoczem”

Fotografia, obok zapisów wideo, to zdecydowanie jeden z najskuteczniejszych środków wykorzystywanych do sterowania świadomością społeczną. Zdjęcia martwych dzieci (nieważne czy prawdziwe, czy nie) powodują, że wyłącza się zdrowy rozsądek, a do głosu dochodzą emocje. . Drastyczne zdjęcia wdzierają się w naszą pamięć o wiele łatwiej niż daty, czy opisy wydarzeń. Drastyczne zdjęcia wywierają wpływ na naszą podświadomość.

Nawet, gdy potem dowiadujemy się, że ktoś nas oszukał, emocje – sympatie i antypatie, gniew, negatywne skojarzenia – pozostają. I chyba właśnie o to chodzi niektórym ludziom. Kampanie propagandowe, tak komunistyczne, jak i nazistowskie albo „kresowe” czyli po prostu moskiewskie, opierały się i opierają na tych właśnie oczywistych zjawiskach psychologicznych, o których napisaliśmy wyżej.

Dlatego właśnie „kresowiacy” tak chętnie posługują się zdjęciami. I nie jest dla nich ważne, kto naprawdę jest na tych zdjęciach. Ważne, żeby już na samym początku zawładnąć emocjami czytelnika, wtedy stanie się on podatny na dezinformację.

Doskonały przykład fotograficznej fałszywki, wykorzystanej do dnia dzisiejszego przez „kresowiaków” w wojnie propagandowej, a raczej w wojnie psychologicznej, której celem jest podsycanie konfliktu polsko-ukraińskiego, to słynny „wianuszek dzieci”. Zdjęcie to pojawiło się między innymi na okładce książki niejakiego Aleksandra Kormana, ale również na okładce książki Lucyny Kulińskiej! 

Zdjęcie powstało w latach dwudziestych XX wieku. Przedstawia dzieci zamordowane przez szaloną Cygankę. Dziś sprawa jest powszechnie znana. Czy „wianuszek dzieci” jest wyjątkiem? 
Jakimś przypadkowym błędem? Pomyłką? 
Nie! Jest raczej regułą. Jest tylko najbardziej znanym spośród kilkudziesięciu fałszywych zdjęć wykorzystywanych do podgrzewania emocji na styku polsko-ukraińskim.

Dziś zajmiemy się kolejną, jeszcze mało znaną fałszywką. Zajmiemy się skandalem nie mniej bulwersującym od słynnego „wianuszka”. Zajmiemy się fotografią, która dziś jest bardzo intensywnie rozpowszechniana przez „kresowiaków”.

"Gwiazdeczka"


Ta fotografia pojawia się ostatnio z opisami, których kilka dla przykładu prezentujemy poniżej.




Prosimy również zwrócić uwagę na komentarze - świadczą one o tym, że zamierzony cel został osiągnięty.


W latach wcześniejszych tę fotkę intensywnie propagowali „wielcy przyjaciele Polski” prowadzący stronę „sputnik.pl”:



Krążyła ta fotografia wcześniej po rosyjskim internecie, szczególnie intensywnie, rzecz jasna, na początku moskiewskiej agresji w Ukrainie:

Czasem można było spotkać modyfikacje informacji o pochodzeniu fotografii i o okolicznościach jej powstania. Tutaj przykładowo chłopiec miał być Białorusinem zamordowanym w roku 1942 w Białorusi przez Romana Szuchewycza:


Ale zazwyczaj fotografia , czy to w „polskiej” propagandzie historycznej, czy rosyjskich antyukraińskich tekstach przedstawiać ma niewinne polskie dziecko, zamordowane przez "banderowskich zbrodniarzy".

Pierwszy raz fotografię tę zobaczyliśmy na okładce książki postkomunistycznych „poszukiwaczy prawdy” – Szczepana Siekierki i Henryka Komańskiego, których książka obok książki Siemaszków jest „Biblią” dla środowisk „kresowych”. Siemaszkowie zajmowali się Wołyniem, a Komański z Siekierką zajęli się Galicją. Siekierka, tak na marginesie, jak wielu „kresowiaków” był żołnierzem Istrebitielnych batalionów NKWD.






W książce Komańskiego i Siekierki, na drugiej stronie pojawia się informacja o fotografii z okładki: 



A przy opisie miejscowości Łapszyn znajdujemy więcej szczegółów:


Zarówno „wianuszek dzieci”, jak i „dziecko z gwiazdą”, umieściła na okładkach swoich książek wspominana wyżej doktor Lucyna Kulińska czyli „Isakowicz z warkoczem”. Pozostaje kwestią otwartą, czy jest to skutek piramidalnej głupoty, niewiedzy i niefachowości pani „historyczki”, czy świadome wykorzystanie fałszerstw w brudnej walce psychologicznej:

Przy lekturze książki z fotografią zamordowanego chłopca na okładce, chłopca z pięcioramienną gwiazdą na czole, mało komu przyjdzie do głowy, że autorka posłużyła się perfidnym fałszerstwem. Kulińska to przecież „doktor nauk humanistycznych w zakresie historii”, to osoba „walcząca o prawdę”…

Jaka jest prawda?

Ta fotografia zrobiona została w roku 1943, rzeczywiście w Ukrainie, ale w miasteczku Bierdiańsk (wówczas Osypenko). Poniżej zamieszczamy fotografię, która przedstawia rodzinę Ukraińców (lub Rosjan mieszkających w Ukrainie), zamordowaną według rosyjskich źródeł przez Niemców dokładnie 16 września 1943 roku. Na dole zdjęcia, przy samej krawędzi kadru, widać to samo dziecko z wyciętą (czy wymalowaną?) sowiecką gwiazdą na czole.



To nie jedyny dowód – to jeden z wielu dowodów. Poniżej ulotka propagandowa wzywająca żołnierzy Czerwonej Armii do zemsty na mordercach sowieckich dzieci z roku 1943:



Zwłoki dziecka (ujęte pod minimalnie innym kątem), zostały też pokazane na filmie zmontowanym w roku 1976. Zamordowany chłopiec pojawia się dokładnie w chwili 9:52:


Jeżeli pomimo wszystko jeszcze ktoś ma wątpliwości i nie jest przekonany, co do rzeczywistego datowania zdjęcia, przedstawiamy dwie sowieckie gazety z czasów wojny, datowane odpowiednio na 11 i 26 października 1943 roku:



W obu pojawia się informacja o straszliwej zbrodni dokonanej przez Niemców w miasteczku Bierdiańsk (wtedy Osypenko) i w obu wypadkach reprodukowane jest to samo zdjęcie:




W krótkiej notatce pod zdjęciem w obu gazetach czytamy dokładnie to samo:


Zezwierzęcenie Niemców w mieście Osypenko (Bierdiańsku)

Na foto rozstrzelana przez Niemców podczas ich odwrotu rodzina Szewcowów (ulica Internacjonalistyczna dom 22). Na pierwszym planie pięcioletni Wiktor Szewcow, któremu Niemcy po zastrzeleniu wycięli na głowie pięcioramienną gwiazdę


Gazetę „Kołchozowa trybuna”, w której zamieszczono fotografię zamordowanego chłopca wraz z krótkim tekstem informującym o niemieckiej zbrodni można dokładnie obejrzeć pod tym adresem (strona 4): https://cbs-bboldino.nnov.muzkult.ru/media/2020/01/27/1250318364/_63-4_11_noyabrya.pdf?fbclid=IwAR3_CDFs5rroC8PiKW4zUu62ekiq3rwJ7p9oxx7ckmX4xj4EF091x8bXahw

Druga gazeta w Internecie jest niedostępna, posiadamy jedynie skan.



Na zakończenie kilka retorycznych pytań:


  • Czy środowiska „walczące o prawdę” nadal będą wykorzystywać to zdjęcie jako „dowód ukraińskiej zbrodni”?
  • Czy wszyscy ci , którzy wykorzystywali je do tej pory , napiszą skromne: „przepraszam – wprowadzono mnie w błąd”?
  • Czy będą w przyszłości podchodzić ostrożniej do rzekomych dowodów zbrodni?
  • Jakie są rzeczywiste moralne i zawodowe kwalifikacje „historyków”, którzy podsycają polsko-ukraińską nienawiść za pomocą fałszerstw?
  • Co wart jest historyk, który nie potrafi zweryfikować prawdziwości zdjęcia? Co wart jest historyk, który umyślnie rozprowadza fałszerstwa?
 

Obawiamy się, że na żadne z tych pytań środowiska „kresowe” odpowiedzi nie udzielą. Nie o prawdę przecież im chodzi. I nie o prawdę chodziło Siekierce z Komańskim i Kulińskiej, kiedy zamieszczali to zdjęcie na okładkach swoich książek. 
Kolejny „wianuszek dzieci” - jeden z wielu „wianuszków dzieci”... 
Dla nich wszystkich fotografia tego biednego chłopca jest jedynie elementem wojny propagandowej prowadzonej przeciwko Ukrainie, a w sojuszu z Moskwą.

Czy tylko przeciwko Ukrainie? Przeciwko Polsce też.




                                                                                                         Zespół Dobrodziej

Коментарі