Ksiądz zamordowany przez UPA - zbrodnia jakiej nie było

O ukraińskim księdzu, który według polskiego IPN został bestialsko zamordowany przez UPA, a który w rzeczywistości sam był ukraińskim nacjonalistą, cudem uniknął śmierci z rąk Niemców i żył jeszcze lat 55. O strasznych zbrodniach, które po części rzeczywiście miały miejsce w latach 40-tych na Wołyniu i w Galicji, a po części są tylko plotkami i wymysłami, dowiadujemy się z setek, a może nawet tysięcy książek wydawanych od lat w Polsce.

IPN w akcji



Jednym z takich wydań jest “Kresowa Księgą Sprawiedliwych “:


Kresowa księga sprawiedliwych – publikacja Instytutu Pamięci Narodowej upamiętniająca Ukraińców ratujących polskie ofiary ludobójstwa dokonanego w latach 1939–1945 przez Organizację ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) w dawnych województwach wołyńskim, poleskim, tarnopolskim, lwowskim, stanisławowskim i lubelskim.

W książce wydanej w 2007 roku zanotowano 384 przypadki morderstw dokonanych na Ukraińcach, którzy ratowali Polaków. Książka, która, według intencji autora i wydawcy, miała upamiętnić ludzi niosących pomoc Polakom, oskarżała jednocześnie UPA o zbrodnie na Polakach i Ukraińcach. Nasz tekst nie ma na celu poddania w wątpliwość faktu, że takie zbrodnie miały miejsce.
Znane są nam przypadki, gdy Ukraińcy mordowali Ukraińców, znane są nam też przypadki, gdy Polacy mordowali Polaków. Jednakże książka, wydana przez tak poważną instytucję, jaką jest Instytut Pamięci Narodowej, powinna być opracowana bardzo rzetelnie. Każdy przypadek, opisywany w tej książce, powinien być dokładnie sprawdzony. Nie powinno być w niej kłamstw... Jeżeli kłamstwa w książce się pojawiają, to znaczy, że jest to bardziej dzieło propagandowe niż wynik rzetelnej pracy autora czy instytucji książkę wydającej.
Przejdźmy do rzeczy...

KRESOWA KSIĘGA SPRAWIEDLIWYCH 1939–1945
O Ukraińcach ratujących Polaków poddanych eksterminacji przez OUN i UPA
opracował Romuald NiedzielkoWydawca IPN
strona 154:
Strusów, gmina Strusów – wieś polsko-ukraińska, licząca ok. 2500 mieszkańców.
W październiku 1943 r. banderowcy zamordowali księdza greckokatolickiego Panasiuka, Ukraińca żonatego z Polką, który w swoich kazaniach potępiał zbrodnie UPA na Polakach. Zabito również jego żonę w zaawansowanej ciąży.

Źródło: K. Turzański, Powiat Trembowla, cz. 1, „Na rubieży” 1994, nr 9, s. 19.


Pozornie zasady rzetelności zostały zachowane - jest informacja o zbrodni, jest „wiarygodne” źródło (Turzański – żołnierz istrebitelnego batalionu NKWD). Można więc oskarżyć Ukraińców o zbrodnię (pardon – upamiętnić ich „ofiarę”)! Te zasady pozornej rzetelności w rzeczywistości sprowadzają się do jednej zasady:

„Można napisać każdą wygodną dla autora bzdurę, pod warunkiem, że ktoś już wcześniej tę bzdurę napisał”

Według tych zasad nie trzeba niczego sprawdzać, nie trzeba niczego weryfikować- co jest wygodne, to jest wiarygodne.

Informacja o zamordowaniu księdza, to nie jest wiadomość o tym, że ktoś dał komuś prztyczka w nos. Nie można takiej informacji powtarzać bez sprawdzenia.

Mowa jest o najcięższej zbrodni – rzekomo zamordowany został ksiądz, wraz z żoną (Polką - według tego źródła), która była w zaawansowanej ciąży. Zamordowani zostali jakoby tylko za to, że ojciec Osip „potępiał zbrodnie UPA na Polakach”. Mniej więcej taka sama bajeczkę opowiadają nam Henryk Komański i Szczepan Siekierka w swojej książce z gatunku fantastyki naukowej p.t. ”Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie tarnopolskim 1939-1946”:


Henryk Komański i Szczepan Siekierka, ”Ludobójstwo...", str. 416

W Internecie można znaleźć co najmniej kilkanaście tekstów o zamordowanym księdzu greckokatolickim w Strusowie. Niemal wszędzie wskazuje się, że został zamordowany wraz z żoną w późnej fazie ciąży. W Wikipedii oczywiście jest też wzmianka o tej zbrodni w kategorii „Kościoły w czasie konfliktu polsko-ukraińskiego 1848-1945”, gdzie można przeczytać:

Ks. Panasiuk ze Strusowa; za potępianie zbrodni UPA utopiono go w Serecie

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%9Bcio%C5%82y_podczas_konfliktu_polsko-ukrai%C5%84skiego_1848%E2%80%931945

Ukraińskie źródła

Nie mamy wątpliwości, że ojciec Osyp Panasiuk zbrodnie na Polakach z całą stanowczością potępiał, jeżeli w tym czasie i na tym terenie do takich zbrodni dochodziło, ale nie mamy również wątpliwości, że potępiał także zbrodnie dokonywane na Ukraińcach przez Polaków, jak też przez Niemców przy współudziale miejscowych Polaków albo z ich inicjatywy.
Można być pewnym, że w ogóle potępiał każdą zbrodnię i każde złamanie dekalogu. Zapewne właśnie dlatego z wioski musiał uciekać...

Jednak nie przed UPA, która według polskiej wersji miała go zamordować (jak również jego żonę i nienarodzone jeszcze dziecko), a przed Niemcami, którzy według ukraińskich źródeł poszukiwali go jako nacjonalistę, na podstawie donosu miejscowych Polaków.

I zapewne ksiądz Osyp Panasiuk byłby zamordowany w Strusowie dnia 2 stycznia 1944, kiedy to w wiosce (wtedy niewielkim miasteczku) miała miejsce straszliwa tragedia ukraińskich mieszkańców.

Przebieg wydarzeń 2 stycznia opisywał po latach świadek tej tragedii - Marian Kuroczka. Jego wspomnienia opublikowane były w roku 1968 w Nowym Jorku, w książce „Termbowlańska ziemia” (Теребовельська Земля — історично-мемуарний і літературний збірник про Теребовлю і Теребовлянщину). Pozwolimy sobie zacytować najważniejsze fragmenty z tych wspomnień:


Wczesnym rankiem 18 grudnia 1943 roku miasteczko obudził warkot samochodów ciężarowych. Pora była raczej dziwna, ale śpiących mieszkańców Strusowa nie bardzo to zdziwiło. Wszak podczas wojny zdążyli już przyzwyczaić się do ciągłych przemarszów wojsk, huku przejeżdżających czołgów czy odgłosu samolotów.
Tym razem jednak ciężarówki nie pojechały dalej. Zatrzymały się w miasteczku. Pierwszy wysiadł z samochodu szef gestapo, trzymający w ręku listę Ukraińców, których zamierzano wtedy aresztować. Jak się później wyjaśniło, listę sporządzili miejscowi Polacy, którzy z nienawiści do Ukraińców donosili na nich do gestapo.

Dalej Marian Kuroczka opisuje przebieg późniejszych wydarzeń. Gestapowcy, według niego, na podstawie listy sporządzonej przez Polaków, aresztowali około 40 osób i przetrzymywali ich w miejscowej szkole. Gdy doszli do budynku Wasyla Karola, którego wpisano na listę jako kierownika rejonowego ośrodka OUN, rozległy się serie z automatów. Karol zaczął ostrzeliwać się i udało mu się uciec. W domu podpalonym przez Niemców domu spłonęła jego siostra, a sześcioletni brat jakimś cudem wyskoczył przez okno i ukrył się w budzie dla psa. Przeżyła również babcia, która schowała się pod zapieckiem. Niemcy zaczęli palić sąsiednie chaty. Płonęło już osiem domów, kiedy Karol wraz ze swoją bojówką powrócił do miasteczka, żeby ratować aresztowanych mieszkańców.Niemcy zabarykadowali się w miejscowym posterunku policji wraz z aresztowanymi, którzy stali się ich zakładnikami. Ostrzał trwał od godziny szóstej rano do drugiej po południu. Później Niemcy wyszli z budynku wraz z zakładnikami i udali się do swoich samochodów. W pospiechu wsiedli do samochodów i wyjechali czym prędzej z miasteczka. Autor nie wspomina czy doszło do jakiegoś porozumienia i banderowcy obiecali Niemcom bezpieczne opuszczenie miasteczka w zamian za wypuszczenie zakładników, ale logika podpowiada, że prawdopodobnie właśnie tak było.

Dalej oddajemy głos Marianowi Kuroczce:

Dwa tygodnie później, rankiem 2 stycznia 1944 roku , wielki oddział niemieckiego wojska, z czołgami i samochodami, otoczył miejscowości Strusów, Warwaryńce, Ruzdwiany i Bernadówke. Razem z wojskiem przyjechało gestapo. Chodzili od chaty do chaty, zabierali każdego, kto wpadł im w ręce......ludzi zegnali do czytelni, zebrali tam co najmniej sześćset osób - samych mężczyzn. Najpierw wydzielili z tej grupy wszystkich Polaków - ich pozostawili w spokoju. Z ukraińskiej grupy wybrali 25 osób, wyczytując ich nazwiska z listy...

I w tym miejscu pojawia się we wspomnieniach Mariana Kuroczki ksiądz Osyp Panasiuk:

 

"... Bardzo mocno [gestapowcy-przypis Dobrodziej] dopytywali się o parocha [proboszcza] Strusowa - ojca Osypa Panasiuka, którego nienawidzili miejscowi Polacy. Wysyłali do niego groźby różnej treści, a raz nawet przysłali list z wyrokiem śmierci. Na szczęście ojciec Osyp Panasiuk niedługo przedtem wyjechał do innej parafii, a nowy paroch miał się pojawić w wiosce za kilka tygodni. Dlatego gestapowcom nie udało się schwytać ukraińskiego duchownego......."

Widzimy więc, że polskie źródła i źródła ukraińskie bardzo mocno różnią się w sprawie księdza Osypa Panasiuka. Według polskich źródeł znienawidzony i zamordowany przez UPA, według ukraińskich - znienawidzony przez Polaków, poszukiwany przez Niemców, ucieka do innej parafii. Kto tu delikatnie mówiąc mija się z prawdą?


Odpowiedź jest jednoznaczna i nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości: 
źródła polskie kłamią!

Ale o tym za chwilę. Tymczasem wrócimy do wspomnień Mariana Kuroczki:




Z powyższego tekstu wynika, że Niemcy w dniu 2 stycznia 1944 roku zamordowali w miasteczku Strusów 25 Ukraińców, a 74 osoby aresztowali i wywieźli do Tarnopola, gdzie jeszcze kilka osób rozstrzelali, trzy osoby zwolnili, a pozostałych wywieźli do obozów koncentracyjnych. Nikt z tych ludzi do Strusowa po wojnie nie wrócił.Wynika z tego tekstu również to, że Niemcy dokonywali aresztowań i mordowali Ukraińców na podstawie listy sporządzanej przez miejscowych Polaków. Poszukiwali również księdza Osypa Panasiuka, którego, zdaniem Mariana Kuroczki, miejscowi Polacy nienawidzili.Mniej więcej taką sama wersję wydarzeń podaje Oleh Iwanowicz Szkambara, który pisze bardziej szczegółowo. Mówi jednak o około 30 osobach zamordowanych ( Marian Kuroczka podawał liczbę 25 ofiar). Szkambara twierdzi też, że listę sporządzoną przez miejscowych Polaków przekazał gestapo osobiście miejscowy polski ksiądz.Fragmenty jego wspomnień dotyczące bezpośrednio egzekucji:

"...Najpierw [Niemcy] z grupy aresztowanych wyłączyli wszystkich Polaków i dalej już się Polakami nie zajmowali, a z Ukraińców utworzyli dwie grupy: około 30 ludzi, którzy mieli być rozstrzelani i około 70, którzy mieli być uwięzieni. Ludzi, którzy byli na liście, brali na przesłuchania. Ludzi, którzy mieli być rozstrzelani zagnali w jeden kąt. Ludzi z grupy przeznaczonej do rozstrzelania, którzy ich zdaniem uczestniczyli w grabieżach i mordowaniu Polaków albo byli członkami albo sympatykami OUN, przed rozstrzelaniem torturowali.... ...Ludzie ci byli bici, łamano im żebra, ręce i nogi. Po tych przesłuchaniach sformowano szeroką na 4 ludzi kolumnę i poprowadzono na środek miasteczka, na rynek, gdzie dzisiaj stoi strusowicka szkoła średnia. Ludzi, którzy mieli być straceni, Niemcy ustawili na środku placu i kazali im klęknąć. Naokoło aresztowanych stały wozy bojowe i karabiny maszynowe. Na rynku zebrało się wielu ludzi – głównie miejscowych Polaków. Gestapowiec odczytał wyrok z trybuny: „za związki z partyzantami , za zabitych Niemców, za waszą „Wolną Ukrainę”- skazujemy was na śmierć przez rozstrzelanie”. Skazańcy wyrok przyjęli spokojnie, a przed śmiercią odgrażali się Niemcom i Polakom, zdejmowali czapki i umierali z okrzykiem „Sława Ukrainie!”.Akcję przeprowadził karalny pułk. Rozstrzelania skazanych dokonał pluton liczący 21 żołnierzy…
Wspomnienia mieszkańca miasteczka Mikulińce , Szkambary Oleha Iwanowicza, urodzonego w 1933 r. – Zapisał Andrij Babicki w m. Mikulińce, dnia 20.03.2015  


Dalej Szkambara podaje listę zamordowanych w tym dniu Ukraińców, których imiona i nazwiska udało się ustalić:

1. Бойко Володимир (1920 р. н., уродженець с. Налужжя, волосний секретар м. Струсів)
2. Бойко Роман (1920 р. н., с. Різдвяни)
3. Бойко Ярослав (с. Дарахів) 4. Воловий Іван (1910 р. н., швець, с. Варваринці)
5. Гарасимович Петро (1895 р. н., арештований за переховування єврейки з дитиною, с. Різдвяни)
6. Горин Михайло (1914 р. н., с. Різдвяни)
7. Гульоватий (Володимир?) Ярослав (1910 р. н., с. Варваринці)
8. Єднаковський Юліян (1903 р. н., рільник, с. Варваринці)
9. Закревський В. (м. Струсів)
10. Кароль Євстахій Миколайович (1923 р. н., освіта 5 класів, шофер, м. Струсів)
11. Кароль Степан (1900 р. н., столяр, м. Струсів)
12. Козіцький Михайло (1890 р. н., солтис, с. Різдвяни)
13. Михайло Горин (м. Струсів)
14. Ногас Іван (1884 р. н., рільник, с. Варваринці)
15. Олійник Лев Михайлович (1912 р. н., освіта 5 класів, робітник, м. Струсів)
16. Питак Іван (1913 р. н., с. Різдвяни)
17. Слободян Іван (симпатик ОУН, війт збірної громади с. Заздрість)
18. Теплий Іван (1894 р. н., освіта 3 класи, солтис м. Струсів)
19. Цісик Василь Дукович (1880 р. н., с. Різдвяни)
20. Цісик Василь Іванович (с. Різдвяни)
21. Цісик Омелян (1908 р. н., симпатик ОУН, с. Різдвяни)
22. Цісик Ілько (с. Різдвяни) 23. Цісик Михайло (1897 р. н., с. Різдвяни)
24. Цісик Михайло Осипович (с. Різдвяни)
25. Цісик Петро Степанович (1888 р. н., с. Різдвяни)
26. Цісик Теодозій (1906 р. н., с. Різдвяни)
27. Шкамбара Євген Петрович (1919 р.н., член ОУН, рільник, с. Варваринці)
28. Яремович Зенон (1913 р. н., освіта 7 класів, волосний агроном м. Струсів).

Tablica pamiątkowa na budynku szkoły w Strusowie

O wydarzeniach w miasteczku Strusów w polskich źródłach cisza, a więc tym bardziej nie dowiemy się z polskich źródeł, jaką rolę w tej zbrodni odegrali miejscowi Polacy. Wersja o zbrodni dokonanej na wniosek Polaków nie wpisuje się w polski punkt widzenia na przyczyny i przebieg polsko-ukraińskiego konfliktu. Bo jakże tak? Niewinni Polacy, okrutnie mordowani przez złych banderowców, współpracowali z Niemcami w celu mordowania Ukraińców? Niemożliwe!

Jeżeli już korzystali z pomocy Niemców, to tylko dla samoobrony..., tak samo jak później w tym samym Strusowie wstępowali do działającego tam istrebitelnego batalionu NKWD tylko dla samoobrony. Gdy w marcu na pograniczu Polesia i Wołynia wydawali Ukraińców Niemcom, to też tylko dla samoobrony. Gdy wstępowali do niemieckiej policji pomocniczej i brali udział w pacyfikacjach ukraińskich wiosek, to również tylko w ramach samoobrony.

A poza tym każdy Polak wie przecież, że banderowcy to byli kolaboranci, współpracujący z nazistami, wiec oczywistym jest, że naziści nie mogli mordować swoich pomocników...

Doskonale wpisuje się jednak w taką narrację „fakt” mordu na grekokatolickim księdzu i jego rodzinie, mordu dokonanego przez tychże ukraińskich faszystów. Dla uwiarygodnienia swoich fantazji dodaje się nawet, że żona księdza Panasiuka była Polką.

Jak to było naprawdę z „zamordowanym” księdzem?


Ksiądz Osyp

 

Ksiądz Osyp Panasiuk urodził się w Brodach 10 stycznia 1910 roku. Przed wojną, podczas wojny i później - już po wojnie - działał bardzo aktywnie w ukraińskim nacjonalistycznym harcerstwie – w „Płaście”. Pełnił tam funkcję kapelana.Podczas wojny, do listopada roku 1943, był parochem w Strusowie. Później, ukrywając się przed Niemcami, krótko pełnił obowiązki parocha w wiosce Wielki Głęboczek.Przed powtórnym wkroczeniem sowietów wyjechał z rodziną do Austrii, później do Niemiec. Wszędzie tam wykonywał swoje kapłańskie obowiązki, niosąc posługę duszpasterską emigrantom z Ukrainy.
Z końcem lat czterdziestych wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie od kwietnia 1951 roku do maja 1996 roku, przez 45 lat pełnił obowiązki parocha grekokatolickiej parafii w Whippany, w stanie New Jersey.
Świętej pamięci ksiądz Osyp Panasiuk zmarł 18 sierpnia 1999 roku.




Informacja o tym, że żona ojca Osypa była Polką, też jest wyssana z palca. Jego żona miała na imię Natalia i pochodziła z ukraińskiej rodziny Bluj. Jej rodzeństwo (nie wiemy czy wszyscy ale na pewno dwaj bracia) również emigrowało do Stanów Zjednoczonych i wszyscy brali czynny udział w działalności emigracyjnych organizacji ukraińskich.


Kilka fotografii potwierdzających powyższe informacje, a jednocześnie zaprzeczających kłamstwom z „Kresowej Księgi Sprawiedliwych”:


  • Fotografia z roku 1942 - w środku ojciec Osyp Panasiuk za nim z lewej Osypa Bluj, z prawej żona Natalia Panasiuk z domu Bluj, za jej plecami brat Roman Bluj, z prawej brat Marian Bluj:







  • Nekrolog z którego wynika, że Natalia Panasiuk, żona ojca Osypa, była rodzoną siostrą Romana Bluja



  • Nekrolog księdza Osypa Panasiuka z roku 1999



  • Tablica pamiątkowa w Cerkwi pod wezwaniem Jana Chrzciciela w Whyppani:

Zamiast podsumowania



Wyobraźmy sobie, że gdzieś w okolicach Strusowa, żyje dzisiaj młody człowiek (ktoś taki naprawdę istnieje, choć jego nazwiska nie ujawniamy). Jego przodkowie w okresie międzywojennym walczyli przeciwko Polsce. Walczyli o niepodległość, wstępując do OUN, a podczas wojny wstępowali do UPA i za niepodległą Ukrainę oddawali swoje młode życie.Jeden z nich siedział w obozie koncentracyjnym w Berezie Kartuskiej, a niedługo po uwolnieniu w 1939 roku był aresztowany przez NKWD i w 1941 roku rozstrzelany przez sowietów pod Czortkowem. Inny przodek był rozstrzelany przez Niemców 2 stycznia 1944 roku właśnie w Strusowie - jak twierdzą świadkowie tych wydarzeń (a wśród nich również osoby z rodziny tego młodego człowieka) – z inicjatywy miejscowych Polaków.
Jeszcze innego przodka zamordowali podczas drugiej sowieckiej okupacji ci sami Polacy, którzy w Strusowie współpracowali najpierw z Niemcami, a później wstępowali do istrebitelnych batalionów NKWD.

Dla tego młodego człowieka z przyczyn oczywistych jego przodkowie byli bohaterami. Bohaterami będą dla niego zawsze. I nie tylko jego przodkowie, walczący w UPA, ale wszyscy ci, którzy wtedy chwycili za broń i walczyli w niezwykle ciężkiej sytuacji o prawo własnego narodu do życia i wolności. Walczyli przeciw wszystkim okupantom, przeciwko Sowietom, Niemcom, Węgrom i Polakom.

Polacy nie uważają polskiej władzy w Wschodniej Galicji za okupację, ale dla Ukraińca każde wojsko obcego państwa, siłą zajmujące jego ojcowiznę, a później, po ustaniu działań wojennych, różnymi sposobami prowadzące politykę etnocydu wobec miejscowego narodu, zawsze będzie okupantem.

Ten młody człowiek wie wystarczająco dużo o polsko-ukraińskim konflikcie, o jego przyczynach i o jego skutkach. Wie sporo o polskiej polityce międzywojennej, wie sporo o polskiej współpracy z sowietami i Niemcami, wie doskonale o tym, że OUN początkowo też z Niemcami współpracowała. Wie o zbrodniach, jakie miały miejsce, wie o krwawych rzeziach, przyznaje, że miały miejsce i rzecz jasna potępia je...

Wie jednak, że były to rzezie obustronne. Historię zna i pamięta o niej, ale przeszłość nie wpływa na jego stosunek do Polaków. Chciałby mieć z nimi dobre i przyjacielskie stosunki. Zdaje sobie sprawę z tego, że Polacy zawsze będą inaczej niż on oceniać tamte wydarzenia. Myśli jednak, że tak jak on powinni w imię współpracy i przyjaźni wzajemnie uszanować cudze patriotyczne uczucia, oraz cudzych bohaterów - on nie atakuje i nie oskarża żołnierzy AK ani innych polskich formacji zbrojnych, mających na swoim sumieniu zbrodnie wobec jego narodu...

Tamte czasy minęły…

Ten młody człowiek ma na temat polsko-ukraińskiego konfliktu zdecydowanie lepszą wiedzę niż większość Polaków, ale czyta także polskie książki…

Dowiaduje się z nich, że jego pradziadek zamordowany przez nazistów był faszystą! Dowiaduje się z nich, że inni jego przodkowie mordowali polskie dzieci i przywiązywali je drutem kolczastym do drzew, robiąc słynne „wianuszki”, ozdabiające Aleje do „Wolnej Ukrainy” gdzieś w Kozowej pod Tarnopolem, a według innych polskich „źródeł” w Łozowej.

Dowiaduje się, że w rodzinnym Strusowie jego przodkowie zamordowali grekokatolickiego księdza i jego ciężarną żonę za to, że bronili Polaków...

Dowiaduje się, że jego przodkowie to „ludobójcy”, a Polacy zawsze byli niewinnymi i bezbronnymi ofiarami. Wie o tym, że pomniki ukraińskich powstańców w Polsce zostały zrujnowane, a jednocześnie (już nie z polskich książek) wie o tym, że na Ukrainie pomniki na cmentarzach AK przez nikogo nie są niszczone...

Słynne „wianuszki dzieci” to najbardziej znane, ale nie jedyne oszustwo, które w Polsce stało się „faktem”. Wianuszki dzieci dzisiaj są już w Polsce odkłamane, ale to tylko jedno z setek oszustw. Inne, odkłamane już polskie oszustwo to dywizja Hałyczyna, pacyfikująca Powstanie Warszawskie, Roman Szuchewycz i jego Nachtigall, mordujący polskich profesorów we Lwowie itd...

Jednak wiele oszustw dotychczas nie zostało odkłamanych…Wciąż funkcjonują w polskiej świadomości liczne oszustwa, nie tylko nie odkłamane, ale wręcz utrwalone przez polski Sejm. Są liczne oszustwa utrwalone przez dokumenty państwowych instytucji. 100 tysięcy polskich ofiar „ludobójstwa”, 100 wiosek napadniętych jednego dnia, delegat polskiego rządu rozerwany końmi - ta ostatnia bajka utrwalona w polskiej świadomości filmem „Wołyń”…

Rzekoma śmierć księdza Osypa Panasiuka to tylko jeden trybik wielkiej machiny propagandowej, kształtującej polską świadomość.

Machina ta składa się z tysięcy takich trybików... W Ukrainie coraz więcej wiadomo o kłamliwych trybikach tej propagandowej machiny. Tutaj żyją tysiące, setki tysięcy takich młodych ludzi, patriotów Ukrainy, którzy chcą mieć dobrosąsiedzkie kontakty z Polakami, ale własnej historii i własnych bohaterów nie pozwolą nikomu poniżać, obrażać i zakłamywać...

To właśnie z nimi polskie władze, według własnych deklaracji, chcą partnerstwa i współpracy zapewniając, że musi być ona oparta na prawdzie historycznej...

Ci młodzi ludzie mogą reagować złością i gniewem, a mogą odpowiedzieć rozsądnie i racjonalnie:

“Jest prawda i jest nieprawda, my chcemy, aby nasza przyjaźń opierała się wyłącznie na prawdzie, bo wasza "prawda historyczna” ( i "polityka historyczna") jest czymś pomiędzy prawdą a kłamstwem”.

I jak dotąd, dzięki Bogu, większość z nich odpowiada właśnie w ten sposób ...

Zespół ”Dobrodziej”

Коментарі