Wiktor Poliszczuk o Polakach: „Sąsiadów się nie wybiera”.

Mamy zaszczyt zaprezentować państwu obszerne fragmenty tekstu, który ukazał się w Ukraińskim Dwumiesięczniku „Wieści Kombatanta” w roku 1987 w Toronto. Autorem tekstu jest znany i szanowany w polskich środowiskach „kresowych”nieżyjący już Wiktor Poliszczuk.

W artykule mowa jest o stosunkach między Ukraińcami a ich sąsiadami. Autor mówi, jakie te stosunki powinny być i jak je poprawić. Nas interesują tylko te fragmenty, które dotyczą Polski. Dlatego przetłumaczyliśmy tylko tę część artykułu, w której mowa o stosunkach sąsiedzkich z Polską.

Członkowie naszego Zespołu gotowi są podpisać się pod słowami Poliszczuka z roku 1987 – podpisać się obiema rękami. Ciekawe, czy pod przetłumaczonym tutaj tekstem środowiska „kresowe” też są gotowe podpisać się?

Naszym zdaniem to bardzo interesujący tekst, wart nie tylko przeczytania, ale również głębokiego przemyślenia. Później Wiktor Poliszczuk całkowicie zmienił nastawienie i stał się radykalnym „antynacjonalistą”. Zaczął też twierdzić, że zawsze nim był. Dzięki temu stał się autorytetem dla polskich środowisk „kresowych”.

 

Pierwsza strona numeru Wieści Kombatanta, z którego pochodzi przetłumaczony przez nas tekst Wiktora Poliszczuka:


 

Początek tekstu:

Mówią , ze sąsiadów się nie wybiera. Można wybrać sobie żonę, można ją zmienić, ale sąsiadów - nie. Sąsiadów się nie wybiera, oni są - jacy są.

Wychodząc z opisanych faktów, trzeba odwołać się do życiowej mądrości i odpowiedzieć na pytanie: Jak żyć z sąsiadami? Czy kłócić się z nimi, czy starać się żyć w zgodzie, czy może ich nie zauważać?

Przedstawione trzy warianty współżycia z sąsiadami nie wyczerpują wszystkich możliwości. Sąsiedzkie współżycie nie zależy tylko od nas, zależy również od sąsiadów. Jacy są nasi sąsiedzi? Czy kulturalni, czy uprzejmi, czy (a tak bywa) nie pragną naszej własności, czy nie starają się, uważając się za naród wyższy, narzucić nam swojej kultury, swoich porządków? Czy wszyscy oni , są tacy sami, jakie są miedzy nimi różnice?


Fragmenty dotyczące Polski:

Od zachodu Ukraina graniczy z Polską. I tu od razu trzeba zwrócić uwagę na paradoks o wielkim znaczeniu:

Agresywna polityka Rosji (ZSRS) doprowadziła do najkorzystniejszego wytyczenia granic państwowych Ukrainy, w tym granic z Polską. Trzeba rozumieć, że wielowiekowe pretensje Polaków do zachodnich ziem Ukrainy skończyły się w tym samym czasie co II wojna światowa i skończą się całkowicie, gdy przeminie pokolenie Polaków, które nie wyobrażało sobie innej Polski jak tylko ze Lwowem, a nawet „od morza do morza”.

Młode pokolenie Polaków, jak widać w ostatnich latach, nie jest emocjonalnie związane z ziemiami ukraińskimi. To pokolenie ma wprawdzie na niczym nie oparte wyobrażenie o Ukraińcach jako „rezunach”, ale poglądy te są wynikiem szowinistycznej polityki „kresowych” Polaków, a nawet polityki Związku Sowieckiego, który identyfikuje każdego Ukraińca nie-bolszewika z najgorszymi skrajnościami. Ale ten pogląd nie jest trwały i nie jest głęboki. Nie dotyczy on wykształconego pokolenia młodych (nawet czterdziestoletnich) Polaków.

I my też nie jesteśmy bez winy wobec Polaków. Należy pamiętać, że jednostki nie są odpowiedzialne za politykę często niechcianych liderów. Nikt jeszcze nie odpowiedział na pytanie: kto zaczął podczas ostatniej wojny na Wołyniu? A odpowiedź na to pytanie musi być udzielona, ​​aby rozjaśnić niebo nad stosunkami ukraińsko-polskimi. Co prawda Taras Bulba-Borowiec napomknął o tej sprawie, ale stało się to w jego pamiętnikach, a więc w pracy subiektywnej. I tej kwestii nie wolno ignorować nawet, gdyby ten początek był po naszej stronie. Po naszej stronie, co nie oznacza, że po stronie narodu ukraińskiego. Nie ma sensu szerzyć na cały naród nieodpowiedzialnych poczynań jednostek czy grup, które w rezultacie przerodziły się w wydarzenia masowe.

Tak czy inaczej, pozostawiając ukraińskiej i polskiej nauce naszą wspólną przeszłość, pomyślmy o teraźniejszości. A ona nie jest satysfakcjonująca ani dla nas, ani dla Polaków. Trzeba pozostawić za sobą w imię dobrze pojętego interesu obu narodów czas zniewolenia narodu ukraińskiego, ucisku Ukraińców przez Polaków, pacyfikacji, a nawet wzajemnych rzezi.

Trzeba, jak powiedział polski poeta Adam Asnyk, „z żywymi naprzód iść, po życie sięgać nowe, a nie w uwiędłych laurów liść. Z uporem stroić głowę!".

To prawda, że ​​Polacy patrzą na Ukraińców jak na coś gorszego od nich wskutek wielowiekowego zniewolenia Ukraińców przez Polaków. Do rozpowszechnienia takiego poglądu wśród Polaków przyczynił się niestety nawet tak wybitny polski pisarz, jak Henryk Sienkiewicz.

Ale czas polskiej dominacji nad Ukrainą minął, nie powróci, a Polacy i Ukraińcy muszą żyć. Jesteśmy sąsiadami. Czasami przychodzi mi do głowy, że jak tylko część dzisiejszych siedemdziesięcioletnich Polaków i Ukraińców opuści ten świat, konflikt polsko-ukraiński zniknie. Nie będzie nikogo, kto by go pielęgnował.

Ataki znikną z łamów polskich i ukraińskich gazet, których źródłem jest wciąż z jednej strony wyimaginowana wyższość Polaków, z drugiej zaś ślepa, nierozsądna nienawiść do wszystkiego, co polskie.

W tych sprawach powinniśmy kierować się mądrością naszego Szewczenki, który odróżniał polskich władców od zwykłych Polaków, z jakimi nasz Taras przyjaźnił się. Wykształceni, inteligentni Polacy i Ukraińcy, zarówno w Polsce, jak i na emigracji, rozumieją się i zaczynają ze sobą współpracować. Niestety nie ma możliwości takiej współpracy między Polakami i Ukraińcami na samej Ukrainie. I nie wynika to z niechęci tych czy tamtych. Wynika to z ogólnej polityki rusyfikacji ZSRS, która nie dopuszcza żadnej, nieakceptowanej przez partię, współpracy między narodami. Dlatego tak naprawdę w Polsce istnieje, choć ograniczona liczba szkół ukraińskich, a na Ukrainie nie ma szkół polskich. W Kazachstanie nie ma ukraińskich szkół, choć mieszka tam ponad milion Ukraińców.

Opierając się na stanowisku, że współczesny Polak nie dąży do zagarnięcia Ukrainy, że jego jedynym pragnieniem jest wyzwolenie się z bolszewickiej niewoli, należy stwierdzić, że nie ma powodu do wrogości między Ukraińcami a Polakami. Wręcz przeciwnie, wiele wspólnych spraw łączy nasze dwa narody. Pierwszą z tych spraw, najważniejszą, jest istnienie jednego wroga: imperializmu rosyjskiego.

Ta sprawa musi zjednoczyć myśli i działania naszych narodów. A początki już są. Chciałabym wspomnieć polsko-ukraińską konferencję naukową na McMaster University, wspólne spotkania Polaków i Ukraińców w Europie, pozytywny stosunek do ukraińskiego problemu paryskiej „Kultury”, niektóre kanadyjskie polskojęzyczne czasopisma.

Prasa polska nas wyprzedza, my wciąż boimy się po prostu pozytywnie patrzeć na polskie problemy, musimy wyzbyć się uprzedzeń, bo z nimi w parze poczucie niższości, a moglibyśmy brać przykład z Polaków, o których przecież ostatnimi laty u nas głośno. (…)

 

A na zakończenie tekstu słowa: 

 Trzeba swoją przyszłość z sąsiadami budować. Sąsiadów się nie wybiera.

 

Informacja o tym, czyim organem jest gazeta „Wisti Kombatanta”. Na czerwono podkreśliliśmy „Związek byłych żołnierzy UPA” (chociaż nie tylko ich organem były „Wisti”).

 

Nasz komentarz

 

Tekst został opublikowany w roku 1987. Przed emigracją z Polski Wiktor Poliszczuk był rozpracowywany przez SB ze względu na „podejrzenie o chęć nawiązania współpracy z ukraińskimi nacjonalistami w krajach kapitalistycznych”. Rozpracowanie trwało od roku 1978 do 1981. W roku 1981 Poliszczuk wyemigrował z Polski i rzeczywiście zaczął pracować dla ukraińskich nacjonalistów za oceanem. Jego twórczość z tego okresu, jak widać, bardzo daleka jest od tego, co pisał później. Później najwidoczniej otrzymał inne zadania. W tym miejscu przypomina się cytat z klasyka:


Od ponad stu lat państwa dążące do wywarcia wpływu na politykę innych państw posługują się tak zwanymi agentami wpływu. Takich agentów instalował Związek Radziecki, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Niemcy i inne państwa. Agent wpływu osadzany jest na kilkadziesiąt lat, działa on czasem jako zaprzyjaźniony z będącymi u władzy naukowiec, czasem jako przedsiębiorca, czasem jako filantrop, artysta itp.
Wiktor Poliszczuk – „Pomarańczowa Rewolucja” 03-01-2005

 

Wiktor Poliszczuk dobrze wiedział, o czym pisze.



                                                                   Zespół Dobrodziej

Коментарі